
Z podejściówkami jest tak, że czym innym były z założenia, czym innym są teraz. Nazwa zadomowiła się już na dobre w branży outdoor, ale dla wielu pozostaje dość enigmatyczna. Może nie jest Ci obca jedna z wielu teorii, na przykład że są to buty, w których podchodzi się na szczyt, tam zmienia na “wysokie” i w nich schodzi? Cóż, dzisiaj na tapet bierzemy buty podejściowe: co to takiego? Dla kogo będą dobrym wyborem? Na ile i gdzie są bezpieczne?
Buty podejściowe: co to oznacza w teorii?
Skoro podchodzić, to do czegoś. Do czego więc podchodzi się w podejściówkach? Pierwsze założenie było proste i całkiem precyzyjne: były to buty dedykowane wspinaczom i wspinaczkom. Parking samochodowy czy przystanek autobusowy, no cóż – nie zawsze (o ile w ogóle) znajdują się pod skałą. Dotarcie do skały to nieraz kwestia kilkudziesięciu metrów, ale równie dobrze liczone może być w kilometrach. Nie sposób pokonać tej trasy w butach do wspinania. Nie zawsze jest na tyle przystępnie, by iść w butach byle jakich, ale żal brać na tę krótkotrwałą potrzebę pełnoprawne buty trekkingowe, które spokojnie mogą ważyć ponad kilogram.
Bardzo lekkie buty La Sportiva TX2 Evo ze słynnej wersji Traverse X. Ta sama La Sportiva oferuje jednak niskie buty podejściowe znacznie bardziej masywne, jak np. Boulder X
I tu wchodzą one: nie na biało (umiłowany w kolorze świat wspinaczkowy nie mógłby sobie na to pozwolić), ale w brawurowym połączeniu tego, co do szczęścia było potrzebne. Przyczepności, wygody, lekkości, stabilizacji. Podejściówki to zatem nieprzypadkowa fuzja buta wspinaczkowego i trekkingowego, w której i iść wygodnie, i nieść w plecaku nie straszno. Pomysł udany, nic więc dziwnego, że zaczął być zapożyczany przez nie-wspinaczy. Wolny rynek chce zaspokoić ciekawość i potrzeby wszystkich klientów, więc podejściówki szybko zaczęły wychodzić poza świat wspinaczkowy i poza pierwotne zastosowania. Jak więc dzisiaj wyglądają buty podejściowe?
Co sprawia, że but nazywa się “podejściówką”?
Elementy zaczerpnięte z butów wspinaczkowych:
Climbing Zone
Im bliżej celu, tym większej precyzji może wymagać trasa. Dlatego podeszwę podejściówek postanowiono upodobnić do tych znanych z butów wspinaczkowych. Ale tylko w jej przedniej części! Tak powstała tzw. “climbing zone”, czyli pozbawiona bieżnika strefa z przyczepnej gumy, która ułatwia stawanie na stopniach i krawędziach.
Głębokie sznurowanie
To chyba znak rozpoznawczy butów podejściowych! Wspinacze wiedzą, jakie znaczenie ma precyzyjne dopasowanie buta do stopy. Aby i podejściówki nie wykonywały na nogach zbędnych ruchów, zaopatrzone są w głębokie, często sięgające palców sznurowanie, które pozwala zlikwidować wszelkie luzy. Efekt uboczny? Świetny design!
Elementy rodem z butów trekkingowych:
Głęboki bieżnik
Z przodu climbing zone, a dalej co? A dalej stary, dobry, często dość agresywny bieżnik, widywany w niejednym bucie trekkingowym. Często teren skalisty jest poprzedzony… każdym innym – błotnistym, szutrowym, takim, na którym płaska podeszwa wykonałaby pląsy niekoniecznie planowane przez “nosiciela”.
Stabilizacja
W tego typu butach bardzo często pojawia się usztywnienie, które będzie zdecydowanie wspierało stopę i nie pozwoli na zupełnie niekontrolowane “skoki w bok”. Nie ma jednak co ukrywać – niski but nie ochroni kostki tak jak wysokie buty trekkingowe!
A co najtrudniej sprecyzować…?
Amortyzacja
Pierwotnie miały to być buty jak najlżejsze i przeznaczone na trasy raczej krótsze niż dłuższe. Amortyzacja nie była więc priorytetem. Rosnąca popularność podejściówek i rozszerzanie ich zastosowania sprawiły jednak, że mnóstwo jest w tej chwili modeli o imponującej warstwie amortyzującej!
Skórzane Black Diamond Mission - w ich wypadku warstwa amortyzacji jest daleka od “symbolicznej”
Waga
Tak, buty podejściowe zawsze będą lżejsze niż trekkingowe. Ale i tutaj pojawiają się znaczące różnice! Odkąd podejściówki coraz częściej są wybierane po prostu jako buty górskie, zaczęły zyskiwać nie tylko solidną amortyzację (a to waży!), ale też grubszy materiał (często skórę) cholewki i coraz więcej elementów gumowych zabezpieczeń cholewki, czyli kolejne gramy. I tak obok podejściówek ważących nawet 250 gramów, znajdziesz też takie ważące ponad 400!
Buty podejściowe obecnie – do czego mogą Ci posłużyć?
Przy aktualnej różnorodności – prawie do wszystkiego. Są to modele bardzo często wybierane do hikingu, do użytku – ujmując rzecz ogólnie – nizinnego, ale coraz częściej te masywniejsze, bardziej zabudowane modele (jak np. Scarpa Zodiac) kupowane są stricte z myślą o górach. Czy słusznie? Dalecy jesteśmy od szufladkowania – że w góry wyłącznie buty wysokie, w niskich “się nie chodzi”. Sęk w tym, że każdy chodzi w tym, co mu odpowiada! Jeśli nie masz bariery psychicznej (niektórzy po prostu nie czują się w górach bezpiecznie w niskich butach), a lubisz lekkość – warto spróbować!
Czy każdy niski but z oferty sklepu outdoorowego to podejściówka?
W tej kwestii lepiej zachować ostrożność. Coraz silniejszą kategorią w outdoorze jest kategoria… lifestyle. Mamy wrażenie graniczące z pewnością, że to buty użytku codziennego inspirowane podejściówkami, które z kolei inspirowane są butami wspinaczkowymi… I to widać! Niemniej nie każdy model, jaki znajdziesz na półce sklepu outdoorowego, będzie idealny w teren. Spójrz chociażby na Black Diamond Prime – ich środowisko to ni mniej, ni więcej – miejska dżungla!
W czym tkwi sukces butów podejściowych?
W uniwersalności. To tego typu buty, które kupujesz zazwyczaj z jakimś zamiarem, ale szybko okazuje się, że chodzisz w nich w mieście, poza miastem, w zasadzie wszędzie. Jedziesz zwiedzać całkiem cywilizowany obiekt, ale obok jest też zachęcający wąwóz. Zasznurowujesz więc buty mocniej i nie zastanawiasz się długo! Przy obecnych zimach okazuje się też, że są to buty praktycznie całoroczne.
I w solidności. Nikt nie kupuje co sezon nowych butów w góry. Z prostego powodu: ich jakość i przeznaczenie oraz poczyniona inwestycja finansowa muszą wytrzymać znacznie więcej, niż kilka wycieczek. A buty podejściowe są z założenia butami w teren. Muszą więc swoje wytrzymać!